Dzieci potrafią dać w kość. Dzieci potrafią być prawdziwym miodem na serce. Dzieci są cudowne. Nie muszę pisać, że posiadanie dziecka, albo dzieci, jest nie lada wyzwaniem dla każdego normalnego człowieka.
Kiedy w rodzinie pojawia się dziecko, kobieta zyskuje nową rolę. Zostaje Mamą. Od tej pory mały człowiek, którego wychowuje będzie ją w jakiś sposób definiował. Nieważne, czy jesteś mamą, która od miesięcy czekała na upragnione dwie kreski, czy te dwie kreski kompletnie cię zaskoczyły, Twoje życie zostanie lub zostało wywrócone do góry nogami. Wchodzisz w nowy etap, w którym można bardzo łatwo i już na wstępie wpaść w niebezpieczną pułapkę - “ja już się nie liczę, najważniejszy jest bobas”. To szybka ścieżka do wzmocnienia baby bluesa i ryzyka depresji poporodowej, która może się przydarzyć każdej z nas, niezależnie od statusu majątkowego i społecznego. Wahania nastrojów po porodzie czasem są nawet większe niż w samej ciąży przecież! Nie mówiąc już o czasie późniejszym, kiedy musimy ogarnąć nastroje nie tylko swoje, ale i reszty domowników. Co można robić kiedy mały domowy świat wali się na głowę, a ktoś jeszcze podpala lont pod beczką z prochem?
Mama self-care - dlaczego to takie ważne?
Statystyki są nieubłagane. Około 80% kobiet po porodzie cierpi na okresowe obniżenie nastroju zwane baby blues. U 20% z nich przeradza się ono w depresję poporodową.
Dlatego tak ważne jest, żeby o sobie nie zapominać. Self-care, czyli troska o samą siebie, powinna być bardzo ważną częścią życia mam. W naszej kulturze pokutuje dość konserwatywny pogląd, że mając dzieci i rodzinę musimy się wyrzec siebie. Na szczęście coraz więcej osób mówi głośno o tym jak bardzo jest to krzywdzące dla matki.. Kiedy wymaga się od niej sztucznej idealności, wyrzeczenia pasji, kariery, siebie. Coraz częściej mówi się o tym jak ważne jest dbanie o własne zdrowie nie tylko fizyczne, ale i psychiczne. W samolocie przecież najpierw zakładamy maski sobie, dopiero później podopiecznym. Bo jak się opiekować dzieckiem czy całą rodziną jeśli nam braknie tlenu, co będzie kiedy opadniemy z sił do tego stopnia, że nie będziemy mogły otoczyć opieką naszych najbliższych?
Jak dbać o siebie mając małe dzieci?
Jak uniknąć stanów depresyjnych? Jak nie zgubić się na tej trudnej, nowej ścieżce, jaką jest macierzyństwo? Jak odpowiednio zadbać o siebie, kiedy nie ma czasu, a dzieci tłuką się i krzyczą pod drzwiami łazienki, bo od 30 sekund nie widziały mamy, która chciała się po cichu wysikać?
Ola:Jako mama dwóch niesamowicie aktywnych dziewczynek, które różni dwa lata, mogę z czystym sumieniem i śmiało powiedzieć, że jest to strrasznie trudne, ale na szczęście wykonalne.
“znajdź chwilę dla siebie!” - to tak łatwo powiedzieć! Od samego początku mojej maminej ścieżki było mi bardzo ciężko wygospodarować kilka momentów tylko dla siebie. Oto moja lista pięciu sprawdzonych sposobów jak odpocząć z berbeciem na głowie i nie zwariować.
-
Spacer bez ludzi.
Oczywiście, są spacery różne. Na ten resetujący nie trzeba zabierać dzieci, ale można to zrobić. Na pewno pomaga posiadanie psa. W przypadku spaceru - resetu ważna jest lokalizacja. To musi być miejsce bez ludzi. Czyli plac zabaw pod blokiem, albo na osiedlu obok odpada. Odpowiedź na pytanie “dlaczego?” jest dość prosta.Dla mnie tego rodzaju spacery są mocno stresujące. W związku z tym wyprawa z dziećmi do piaskownicy, gdzie są inne dzieci i ich mamy jest prawdziwym wyzwaniem. Dlatego też rzadko się na to decyduję .
Kiedy jeszcze mieszkałam w centrum miasta przynajmniej raz w tygodniu wsiadałam w samochód z dziećmi i psem i jechałam do jakiegoś lasu, albo na łąki. Tam puszczałam całą ferajnę luzem aby powolnym krokiem delektować się ciszą i spokojem.Dziewczyny mogły się wtedy paprać w ziemi, piasku czy innych kałużach do woli. Przy samochodzie był szybki pit stop, zmiana całej garderoby i można jechać dalej. Teraz mam trochę większy komfort, bo mieszkam na obrzeżach. Mogę sobie pozwolić na częstsze wypady na łąki i często z tego korzystam.
-
Długa, ciepła, kojąca kąpiel.
Albo prysznic, wiadomo, nie każdy ma wannę. Gorący, relaksujący prysznic też daje radę! Kto nie lubi zanurzyć się w cieplutkim strumieniu i zaśpiewać "Don't stop believin" że kiedyś będzie inaczej:). Do wanny gorącej wody lubię dosypać garść soli epsom, która suplementuje organizm łatwo przyswajalnym magnezem. To dodatkowo sprzyja rozluźnieniu całego ciała i pozytywnie wpływa na psychikę. W dni kiedy mam wyjątkową fantazję, do kąpieli dodaję kilka kropli wysokiej jakości olejku lawendowego lub wrzucam garść kwiatów (takich z ogródka, albo z wazonu). Umawiam się z mężem, że w czasie mojego relaksu on załatwia wszystkie nagłe wypadki (na przykład spadniętą zabawkę, czy dziesiąte czytanie bajki). Dla większego komfortu rytuał staram się zaczynać kiedy dziewczyny już śpią.
-
Dobra książka wieczorem.
Ja wiem, że to jest wyzwanie, nie tylko, żeby wieczorem znaleźć czas, ale przede wszystkim żeby znaleźć siły, ale przyznam się Wam, że te kilka rozdziałów wyrwane dla siebie jest ogromną satysfakcją (oczywiście pod warunkiem, że jest to dobra książka, na te kiepskie naprawdę szkoda czasu i życia). Ostatnio obok prozy zaczęłam czytać książki, które pomagają się rozwinąć, nie tylko duchowo, ale też zawodowo. I wiecie co? Jestem sobie za to ogromnie wdzięczna, mam poczucie, że bardzo dobrze wykorzystuję swój czas! Rozwój swoich pasji, zainteresowań czy poszerzanie około zawodowych terenów jest bardzo pomocny w szeroko pojętym self-care!
Zamiast czytać książkę czasem decyduję się na film. Z filmem też jest wyzwanie, żeby nie zasnąć w połowie — dzięki wam, twórcy Netflixa. Chyba też macie dzieci. Platforma, która zapamiętuje progres oglądania serialu i filmu to doskonałe rozwiązanie dla kogoś, kto nie zawsze ma czas, żeby obejrzeć coś od A do Z. A czasem rzeczywiście warto obejrzeć coś innego niż sterty prania.
-
Zbilansowana dieta.
Mamy często (nie zawsze oczywiście) wpadają w pułapkę “resztkozjadaczki”. A przecież nie na samych resztkach żyje matka! Od dłuższego czasu dużo bardziej zwracam uwagę na to co jem i dlaczego. Okazuje się że można jeść zdrowo, niedrogo i pysznie! Kasze i zielenina wcale nie kosztują majątku! Można je przygotować w niecałe 20 minut, a to dość istotny aspekt dla mam. I naprawdę czuję różnicę! Mimo, że nadal zjadam resztki po dzieciach,teraz mam świadomość, że i tak robię coś dla siebie, bo nie żyjemy o samych ziemniakach i spaghetti. A kiedy zmieniasz swoją dietę, bardzo łatwo możesz wypracować zdrowe nawyki żywieniowe u dzieci, jeśli jeszcze masz z tym problem.
A problem to bywa niemały. Wiele osób ma zakodowane pewne schematy: jak okres to czekolada być musi, a jak film to tłuściutki popcorn najlepiej solony karmel i jakiś napój typu piwo zero procent czy inna “gazowana woda z sokiem”. Otóż nie. Nie musi. Od lat jestem weganką, czyli jem raczej zdrowo. Jednak wyłapałam u siebie wspomniane tendencje. Zaczęłam unikać cukru i ograniczyłam tłuszcze utwardzone. Możecie się śmiać, różnicę czuć już po kilku dniach. Oczywiście, jeśli jesteś uzależniona od cukru (jak ja) to nie będzie droga łatwa i odstawianie będzie długie, męczące i bolesne. Ale warto! Dla siebie! I świadomości, że kiedy zjesz garść orzechów zamiast batona to wygrywasz. Sama ze sobą. Dodatkowe kilogramy niech idą pobiegać, wcale nie musisz ich ładować w swoje biodra.
-
Medytacja.
Może zabrzmieć nieco nierealnie, ale prawda jest taka, że dzięki temu potrafię w miarę w porę się opanować przed wybuchem złości i napadem frustracji. A takie emocje czasem się pojawiają. na przykład kiedy wchodzisz do pokoju i widzisz rozwaloną pufę i styropian WSZĘDZIE, łącznie z pośladkami najszczęśliwszych na świecie pociech.
. Warto spróbować, zwłaszcza, że jest za darmo i nie trzeba dużych nakładów czasu i energii. A jeśli zaśniesz w trakcie to nie ma co drzeć szat, bo to też jest rodzaj odpoczynku !
Mama self-care: kilka myśli na koniec
To tylko kilka z moich ulubionych sposobów na “mama self-care”. Moje znajome z przekąsem mówią, że czasem najlepsze co można zrobić to zamknąć się w szafie z butelką wina. Przyznam się szczerze, że kusi mnie czasem ta wizja. Zwłaszcza kiedy dziewczyny wchodzą na wyżyny swoich umiejętności gimnastyczno wokalnych (bo przecież piszczenie na drążku od huśtawki to jest najlepsza zabawa na świecie).
Nadal się uczę jak wykorzystywać te czasem siłą wyrwane momenty. Czy wypić dobrą kawę/herbatę w towarzystwie dobrej książki? Czy zacząć ćwiczyć cokolwiek? Czy z braku wanny i wymarzonej kąpieli wejść pod prysznic i ogolić nogi? A może iść po prostu spać razem z dziećmi bez prysznica nawet, żeby tylko wyrwać jak najwięcej snu? Wysypianie się to też bardzo dobry przykład self-care.
Nadal jak każda mama mam chwile zwątpienia i czasem mam ochotę rzucić wszystko i wyjść... gdziekolwiek. Niestety nie zawsze się da, dlatego zamykam oczy i głęboko oddycham, żeby nie zwariować. I jedziemy dalej!
A jakie są Wasze sposoby? Biegacie? Czytacie? A może jednak ta szafa?